Powiedz, wdzięczna kobzo moja,
Umie li co duma twoja,
Cóż może być piękniejszego
Nad człowieka rycerskiego?
Cóż nad pograniczne kraje,
Kędy skoro lód roztaje
Ujźrzysz pola nieprzejźrzane,
Młodą trawą przyodziane?
Ujźrzysz dąbrowy rozwite,
Ujźrzysz ptastwo rozmaite,
Zwierzu stada niezliczone
I ryb roje niezłowione.
Usarz zasię w mocnej zbroi
Warownym obozem stoi,
Który po szczupłym obiedzie
Straż zarazem swą zawiedzie,
W tym próbuje w kole koni
Lub kopiją pierścień goni.
A kiedy zaś trwoga przyjdzie,
Z trzaskiem z obozu wynidzie,
Pod świetnymi chorągwiami,
Głośny trąbą i bębnami.
Bieży pochylony lasem,
Dla sławy, dla zysku czasem.
Tam młódź harce swoje zwodzi,
A zaś we krwi często brodzi,
Pałasz kładzie w poszwę krwawy,
Cedząc zaś krew za rękawy.
Za tym jedna przełomiona
Nazad ustępuje strona,
A zwycięzca niezbłagany
W tył srogie zadaje rany.
Boże, który masz w swej pieczy
Ludu rycerskiego rzeczy,
Chudy żołnierz prosi Ciebie,
Odpłać mu te nędzę w niebie.