Miotający się demon mnie okala
I płynie wokół wiatru
Nieuchwytnym drżeniem
Połykam go i czuję
Jak płuca mi spala
I napełnia je wiecznym
Zbrodniczym pragnieniem
Niekiedy
Mej miłości dla sztuki świadomy
Przybiera kształt kobiety
Pełnej cudzych czarów
I podstępem zwodniczym
Obłudnik kryjomy
Przyzwyczaja me usta
Do wstrętnych wywarów
I daleko ode mnie Boga źrenice
On wiedzie złamanego znużeniem w granice
Gdzie nudów kraj się ciągnie pusty
Niezbadany
I rzuca w oczy moje pełne przerażenia
Splamione brudem szaty, ropiące się rany
I narzędzie skrwawione dzikiego zniszczenia