Dawniej biło tu źródło
Za dawnych dni, za czasów wiosny
Zostało po nim zimne pustkowie ...
I po cóż nam dłużej żyć?
Złóżmy śluby w cieniu tych drzew
W samym sercu tego lasu
Przyrzeczenie na wieczność
By ubiec śmierć!
Już prawie zapomnieliśmy
I zboczyliśmy ze szlaków
Znaczonych żółto-czerownymi liśćmi
Już prawie zapomnieliśmy!
Złóżmy śluby w cieniu tych drzew
W samym sercu tego lasu
Przyrzeczenie na wieczność
By ubiec śmierć !
Teraz tylko woń palonego drewna
Przypomina nam o tym, co było
Gdy mroźna mgła otula nasze serca
Wiemy, że Jesień jest blisko.
I nic, już nic nie przeszkodzi nam trwać tu wiecznie
Nikt, żaden głos
Nie zakłóci nam wiecznej pieśni
Nigdy, już nigdy
Nie ustanie ta wieczna opowieść
Nigdy, przenigdy
Nie zagaśnie nam blask wiecznego dnia
Któż mógł wiedzieć, że źródło wyschnie?
Nawet jeśli Wiosna przeminie
Źródło trwało poprzez zimy
Nie zamarzając lecz dając życie
Dzisiaj nawet rzeki już wyschły
A ogniska dawno wygasły
Któż mógł wiedzieć, że źródło wyschnie?
Nawet jeśli świat przeminie
Złóżmy śluby w cieniu tych drzew
W samym sercu tego lasu
Przyrzeczenie na wieczność
By ubiec śmierć !
Złóżmy śluby w cieniu tych dni
Tuż u źródła rzeki czasu
Przyrzeczenie na nigdy
By ubiec zmierzch